wtorek, 8 września 2015

Festiwal Żywych Kultur, czyli fermentacja po szwedzku



Mam za sobą pierwsze warsztaty octowe i muszę przyznać, że były bardzo udane :)
Ale od początku...

Pamiętacie Agatę z Miejskiej Kuchni Roślinnej, moją tegoroczną bohaterkę? Na zlocie zielarzy upichciłyśmy razem szaloną, dziko-fermentowaną kolację. Tym razem wybrałyśmy się na pierwszy szwedzki Festiwal Fermentacji Levande Kultur czyli Żyjące Kultury (czy coś w tym rodzaju). Agata miała tam prowadzić warsztaty i namówiła mnie, żebym też się zgłosiła. Tak też zrobiłam :)

Jechałyśmy z duszą na ramieniu, nie bardzo wiedząc czego się spodziewać. W programie dnia nasze warsztaty były jedynymi po angielsku, spodziewałyśmy się więc bycia jedynymi przybyszkami, niczego nie rozumiejącymi. Okazało się jednak, że nie było się czego bać, przyjęto nas z otwartymi ramionami, jak swoich. Bo chyba musi istnieć jakaś niewidzialna nić porozumienia między ludźmi fascynującymi się bakteriami, drożdżami, grzybami i pleśniami ;)




















Pogadanka o natto









https://timogarden.wordpress.com/








Musicie ją usłyszeć! https://www.youtube.com/watch?v=-ymwTNK0Mz8


http://treelery.com/



Pokaz robienia miso




Moje octy







Obiad po powrocie: tempeh ze słodkim łubinem w marynacie z miso, podwędzany sos różano-mirabelkowy, kiszony czosnek niedźwiedzi, kiszone owoce kapusty nadmorskiej oraz czosnku wężowego, prażone nasiona róży i zielenina z balkonu





Gâteau Marcel

W grudniu zapowiadałam przepis na ten czekoladowy cud, ale w grudniu mi to nie wyszło. Grudzień w ogóle był raczej do niczego. Kończeni...