Najbardziej jestem dumna z pomysłu dodania marchewki, okazał się on strzałem w dziesiątkę. Wcześniej chleb bardzo szybko wysychał, wilgoć marchwi zatrzymuje jego świeżość na dłużej, poza tym dodaje ciekawego kolorytu. Nie jadłam wcześniej zbyt wielu chlebów bezglutenowch, więc trudno mi o porównania, ale ten wydaje mi się całkiem smaczny, choć o obiektywność równie mi tutaj trudno. Zainteresowane bardzo sobie chwalą, w smaku jest bardzo przyjemny, nie kruszy się. Jedyne, co mam mu do zarzucenia, to lekki posmak jakby goryczy, przypuszczam, że pochodzi on od mąki gryczanej, do tego chyba tylko należy się przyzwyczaić.
Zdaję sobie sprawę z tego, jak trudno o łatwy i wypróbowany przepis na chleb bezglutenowy, dlatego bardzo się cieszę, że mogę dołączyć swój do powszechnego obiegu.
Bezglutenowy chleb marchewkowy
Składniki:
250g mąki ryżowej
150g mąki ziemniaczanej (lub kukurydzianej, próbowałam obu i wychodzi)
50g mąki gryczanej (ja używam takich grubo mielonych płatków gryczanych)
3 jajka
2 marchewki starte na drobnych oczkach
25g świeżych drożdży
3/4 szklanki mleka ryżowego
łyżka cukru
łyżeczka soli
3 łyzki oleju
4 łyżki zmielonego siemienia lnianego
pół szklanki wrzątku
Wykonanie:
Siemie lniane zmielić na grubo w młynku do kawy, zalać wrzątkiem, wymieszać do powstania żelu i odstawić do ostudzenia. Drożdże wymieszać z cukrem i lekko ciepławym mlekiem, odstawić na kilka minut. Mąki wsypać do jednego naczynia, dodać jajka, sól, marchew, drożdże z mlekiem, olej, siemie lniane. Ciasto dobrze wyrobić, będzie gęste i bardzo lepkie. Odstawić pod przykryciem w ciepłym miejscu do wyrośnięcia, powinno znacznie zwiększyć swoją objętość. Ja zwykle wstawiam do piekarnika nagrzanego do ok. 30 st. C, na ok. 1 godzinę. Następnie przekładam do podłużnej formy wysmarowanej olejem. Z ciasta nie da się wyrobić bochenka, dlatego po przełożeniu do formy zwykle wyrównuję jego powierzchnię, gładząc ją mokrym pędzelkiem. Posypuję ziarnami, słonecznikiem, dynią, siemieniem, sezamem lub makiem. Zostawiam do wyrośnięcia w ciepłym miejscu, na ok. 1 godzinę, zależy od prędkości wzrastania. Wkładam do tego wcześniej lekko nagrzanego piekarnika i piekę 40-50 minut w 180-190 st. C. Studzę całkowicie na kratce przed krojeniem.
Uwagi:
Jeżeli mąka ryżowa nie jest dostępna, można po prostu zmielić ryż w młynku do kawy, ten biały a nawet lepiej brązowy, który zawiera dużo więcej witamin, składników mineralnych i błonnika, o który raczej ciężko w diecie bezglutenowej. To sama się tyczy mąki gryczanej, jeżeli mielona w domu, to najlepiej z niepalonej gryki, zwykle dostępnej na stoiskach ekologicznych w supermarketach, albo u rolnika - producenta. Co do maki kukurydzianej, to próbowałam zarówno tej żółtej, która przypomina naszą kaszę kukurydzianą, jak i skrobi kukurydzianej, występującej pod nazwą Maizena w Danii. W obu przypadkach nie zauważyłam znaczących różnic. No i jeszcze należy uważać na kukurydzę modyfikowaną genetycznie, ale to już inna historia...
Smacznego!
Ps. Wszystkim zainteresowanym polecam stronę Gluten - Free Girl, a szczególnie post, w którym opowiada ona o swoich obserwacjach na temat gumy ksantanowej i guar w tym poście.