niedziela, 16 października 2011

Światowy Dzień Chleba. Mam i ja! Razowy chleb tostowy.



Bake Bread for World Bread Day 2011


Prawie bym przegapiła, ale na szczęście sobie przypomniałam! W tym roku postanowiłam się przyłączyć do sieciowej akcji pieczenia chleba, o której można poczytać tutaj. Co prawda z niczym wielce ambitnym się nie dołączam, taki ot to razowy chleb tostowy, mój pierwszy chleb drożdżowy, który chciałam wypróbować już od jakiegoś czasu. No i muszę przyznać, że jak dla mnie, to chleb żytni razowy dużo łatwiej jest zrobić. Mąkę żytnią się ugniata minimalnie, byle do połączenia składników i jeszcze troszkę. W tym przepisie użyłam przesianej mąki orkiszowej, należało wyrobić elastyczne ciasto. I weź tak sobie ugniataj, żeby glutenu się wydzieliło na tyle, żeby już się nie kleiło... No ale mam to za sobą i po raz kolejny się przekonałam, że żytni na zakwasie (ewentualnie żytnio-orkiszowy) i tak jest najlepszy.
No ale przejdźmy do szczegółów. Oryginalny przepis pochodził od Trufli. Ja go trochę pozmieniałam, aczkolwiek niewiele, dlatego nie będę powtarzać tutaj przepisu. Jedyne co zmieniłam to rodzaj mąki, oraz zamiast dwu łyżek mleka w proszku dałam trzy łyżki mleka normalnego i mniej wody, wystarczyło 200 gram. I tyle.

'do kraju tego gdzie kruszynę chleba...'

sobota, 15 października 2011

Domowe sposoby na przeziębienia, żeby dzieci nie chorowały.

Czas umyka, a ja się przecież zobowiązałam napisać o recepturach na odporność i przeciw przeziębieniom.
Czosnek.
 Zacznę może trochę banalnie, bo chyba prawie każdy wie, że czosnek jest naturalnym antybiotykiem. Ma bardzo wiele zdrowotnych właściwości (sprawdź), ale co nas tutaj najbardziej interesuje, to jego działanie uodparniające oraz zwalczające bakterie i wirusy. Najlepiej byłoby włączyć czosnek do codziennej diety, zresztą nadaje on potrawom bardzo wyrazisty, charakterystyczny smak, co jest jego dodatkowym walorem i u nas się bez niego nie obejdzie. Oczywiście polecam czosnek krajowy, niezależnie od tego, w którym kraju się żyje ;) Czosnku z Argentyny lub też Chin nie polecam, no chyba, że ktoś tam mieszka. W zeszłym roku nie udało mi się znaleźć duńskiego czosnku, na szczęście tym razem mam zamiar się tam udać z pęczkiem polskiego czosnku ekologicznego, z hodowli rodziców :) Tyle o czosnku.
Dzika róża.
O dzikiej róży wspomniałam w poprzednim wpisie, polecam pić profilaktycznie herbatę z owoców dzikiej róży słodzonej miodem.
Imbir.
Kolejną cudotwórczą roślinką jest korzeń imbiru, stosowany od tysięcy lat w medycynie Wschodniej. Stosowanie imbiru regularnie pomaga w wielu dolegliwościach (np. stanach zapalnych stawów) jak i wielce wzmacnia odporność. Gdy jednak dojdzie do przeziębienia, również należy używać imbiru w celach rozgrzewających, działa napotnie i niszczy wirusy. Moją sprawdzoną recepturą na przeziębienie, katar i ból gardła jest herbatka z rumianku, startego imbiru, miodu i cytryny. Warto do niej również dodać lipę, działa napotnie. Tylko trzeba pamiętać, że taką herbatę, jak i wszelkie inne ziołowe napary należy dobrze zaparzyć, przez ok. 40 min. Jest na to dobry sposób, wsypać mieszankę do termosu, zalać wrzątkiem, zakręcić i odczekać.
Maliny.
Zapomniałabym o malinach, a nie wypada. Maliny również działają napotnie, ja je często dodaję do naparu z lipy. Najczęściej używam suszonych (w Polsce dostępne w serii Herbatek Ekologicznych Dary Natury), w tym roku udało mi się samej ususzyć torebkę i zrobić kilka słoiczków soczków. Herbaty malinowe i sok sklepowy też lubię, aczkolwiek nie wiem, na ile właściwości malin są w nich zachowane.

A jak już jest naprawdę jest źle, to mieszam wszystko razem: rumianek, lipę, imbir, maliny, dziką różę, miód i jeszcze tymianek. Piję litrami i nie wychodzę z łóżka. Tylko to na szczęście się nie za często zdarza.

To tyle o moich znanych i lubianych naturalnych sposobach przeciwko przeziębieniom. O tym, co jeść, żeby być zdrowym. Miało być jeszcze o tym, czego nie jeść, ale to już chyba następnym razem.


czwartek, 6 października 2011

Zagłosuj!

Korzystając z okazji, chciałabym jeszcze wypromować bardzo ciekawy blog literacki kolegi Teofila, na który można oddać głos w konkursie na, a jakże, blog literacki. Do wygrania bilet na Jowisz. Zachęcam do czytania i głosowania, o tutaj. Dziękuję :)


ola jesienna


Coś mi nie idzie pisanie, umknęła mi ta myśl zapisywania codzienności. Wakacje minęły jak zawsze za szybko, pod znakiem kawiarni. Teraz tak trochę bunkruję się u rodziców, lubię tu być o tej porze roku. Babie lato. Słonecznie i ciepło. Dojrzewające owoce na drzewach, śliwki, jabłka i gruszki. I dzika róża. Powidła, dżemy i czatneje (ponoć tak to się pisze po polsku, widziałam we Wróżce). Bo gdyby ktoś nie wiedział, to przepis na najlepsze powidła śliwkowe jest bardzo prosty: strząsnąć z drzewa kosz śliwek, najlepiej przejrzałych, słodkich i miękkich, odpestkować i wrzucić do gara, i na piec. Trochę wody na dno, smażyć z rana i wieczorem przez 3-4 dni, czasami mieszając. I jak się już wysmażą do chcianej przez nas gęstości - do słoików i zagotować. Tak, tak, wcale nie zapomniałam o cukrze, jest najzupełniej zbędny. A powidła są nieziemskie! Nie zliczę, ile śliwek przerobiłyśmy, na pewno ze dwie setki kilogramów. 
Poza tym pierwszy raz spróbowałam coś zrobić z jarzębiny i kaliny, wyszedł dżem z dodatkiem jabłek. Co prawda na początku nie bardzo mi smakował, te owoce mają bardzo specyficzny, gorzkawy posmak, jabłka i cukier nieco go neutralizują. Zależy co kto lubi, Mamie smakował od początku, ja dzisiaj stwierdziłam, że aż taki zły nie jest ;) Chyba powinnam dodać, że gdyby ktoś chciał robić przetwory z kaliny, dzikiego bzu i jarzębiny chyba też, to te owoce należy najpierw przemrozić, zawierają one bowiem substancje szkodliwe dla dzieci (wiem, bo miałam okazję doświadczyć jako dziecko, a Mama tylko raz zrobiła sok z dzikiego bzu).

I jeszcze dzika róża. To nasze odkrycie zeszłoroczne! Zrobiłyśmy kilka słoików konfitur, mają niesamowity, nieopisywalny smak. Niestety tylko kilka, bo jednak róża jest ciężka do przetwarzania. Zbieranie to jedno, potem jeszcze trzeba się pozbyć pestek, żmudna praca. W tym roku  zrobiłam kilka słoiczków dżemu różano-jabłkowego, oczywiście ze sporą przewagą jabłek, a smak ciągle nieziemski. Zastanawiałam się nad sposobem uniknięcia tego strasznego wybierania pestek i właśnie znalazłam: zalać owoce wodą i gotować do miękkości, potem przetrzeć przez sito. No to się gotują, zobaczymy, co z tego wyjdzie. Bo naprawdę warto się potrudzić. Wcale nie tak wielu ludzi wie, że dzika róża zawiera 20-30 razy więcej witaminy C niż cytryna! Uodparnia i wzmacnia, szczególnie na zimę, przeciwko przeziębieniom. Poza tym wzmacnia serce, obniża poziom cholesterolu, powstrzymuje zmiany miażdżycowe, hamuje procesy starzenia się organizmu etc.  Po prostu owoc anielski, polecam. 
Mam pomysł. Postaram się pozbierać wszelkie znane mi informacje na temat zapobiegania/leczenia przeziebień i wzmacniania odporności metodami naturalnymi. Aby Stasie, Zuzie, Roszki i Bazylki juz nie chorowały. Lubię ten pomysł.








Gâteau Marcel

W grudniu zapowiadałam przepis na ten czekoladowy cud, ale w grudniu mi to nie wyszło. Grudzień w ogóle był raczej do niczego. Kończeni...