Należy jednak pamiętać, że surowe i niedojrzałe owoce dzikiego bzu zawierają sambunigrynę, związek posiadający właściwości toksyczne. Na szczęście w trakcie gotowania lub suszenia substancja ta ulega rozkładowi, więc nie należy się obawiać. Wypróbowałam na sobie i żadnych skutków ubocznych nie zaobserwowałam.
I jeszcze jedno. Cukier niszczy zdrowotne właściwości dzikiego bzu, dlatego przetwory lepiej słodzić np. stewią czy też syropem z daktyli. Ja użyłam syropu z agawy.
Zupa z dzikiego bzu jest bardzo starą duńską potrawą, tradycyjnie serwowana jest jako pierwsze danie, choć może wydawać się bardziej potrawą deserową. W dawnych czasach zwykle najpierw zapełniało się żołądek taką owocową zupą by oszukać głód. Ja jednak obstawiam przy deserze.
Bazowałam na przepisie Camilli Plum z książki 'The Scandinavian kitchen', ale użyłam własnych proporcji, czyli wszystko było 'na oko' i 'do smaku'.
Hyldebærsaft czyli sok z owoców czarnego bzu
Zupę z owoców przeważnie przygotowuje się z przygotowanego wcześniej syropu. 10-litrowy garnek (ja użyłam garnka 2-litrowego) należy wypełnić owocami (Camilla twierdzi, że z baldachimów należy oberwać jedynie te długie i grube łodyżki, resztę można zostawić; ja wypróbowałam widelcowy sposób) i zalać wodą. Gotować na małym ogniu pół godziny. Następnie wszystko należy przecedzić przez sito wyłożone płótnem i zostawić do odciekania do następnego dnia (ja po prostu przecedziłam przez sitko). I już. Tak przygotowany syrop można zamrozić (ja nie zamierzam tego robić, unikam mrożenia), lub posłodzić i spasteryzować (lepiej użyć czegoś innego niż cukier, ale to już moja uwaga, nie Camilli). A na przeziębienie zalać gorącą wodę, dodać miód i plasterek cytryny.
Hyldebærsuppe czyli zupa z owoców czarnego bzu
By zrobić zupę, sok należy trochę rozcieńczyć z wodą, dosłodzić i dodać soku z cytryny/limonki (raczej nie do pominięcia, znacznie poprawia smak). Serwować z rodzynkami, kawałkami gruszki i kleksem z bitej śmietany. Najlepiej na zimno. Ja gruszkę najpierw lekko podgrillowałam a potem podgotowałam w kilku łyżkach czerwonego wina i soku z bzu. Zaskakująco nowy smak. Choć D. stwierdził, że po prostu dziwny. Ja za to ze smakiem zjadłam obie porcje ;)
Źródła:
intrygujące.
OdpowiedzUsuńNigdy nie jadłam czegoś podobnego. Ciekawi mnie ten smak.
OdpowiedzUsuńOlu to co w końcu dodałaś do soku zamiast cukru i ile na ile soku?
OdpowiedzUsuńTakie bezcukrowe chętnie bym zrobiła
ja dodałam syropu z agawy, ale ile to nie mogę powiedzieć, bo robiłam małą ilość i słodziłam tak do smaku... teraz zabieram się za suszenie dzikiego bzu, będzie jak znalazł do herbaty! tak myślę ;)
OdpowiedzUsuńOlu , dziękuję za wyjaśnienie
OdpowiedzUsuńależ proszę. daj znać jeśli zrobisz :)
OdpowiedzUsuń