poniedziałek, 25 marca 2013

Superfoods z pola i łąki. Herbatka owocowa.


Właśnie zdałam obie sprawę z tego, że zima już (teoretycznie) minęła, a ja nigdy nie podzieliłam się z Wami moją mieszanką herbatki owocowej. Jest ona szczególnie przydatna na zimowe wieczory lub gdy nam przemokły nogi, a z kilkoma dodatkami jest też napojem, którym ratujemy się, gdy przeziębienie jednak nas złapie (choć w tym sezonie jedynie D. złapało, a po 2 dniach picia mojej herbatki był zdrowy jak ryba ;)
 W wersji podstawowej (na zdjęciu) mieszanka zawiera: owoce aronii, rokitnika i dzikiego bzu i róży, jeżyny, suszoną gruszkę. W wersji zeszłorocznej były jeszcze suszone maliny, kwiaty nagietka, głóg i jabłko, bez aronii i rokitnika. Większość owoców jest ręcznie zebrana i wysuszona, niektóre pochodzą ze sklepu zielarskiego (w tym wypadku aronia).
Przyjrzyjmy się trochę bliżej składnikom tej mieszanki, aczkolwiek nie będę wdawać się w szczegóły :)



Aronia - zawiera bardzo dużo antyutleniaczy, które zwalczają wolne rodniki, które są wytwarzane w naszym ciele przez stres, zanieczyszczenia, rentgeny, a nawet ćwiczenia. Niektóre z tych antyutleniaczy pomagają w walce z pewnymi typami raka, chorobami układu krążenia, przewlekłymi zapaleniami itd. Według  niektórych badań antyutleniające właściwości aronii mają dwukrotnie większą siłę niż żurawina, czterokrotnie niż owoce granatu, truskawki, jagody goji czy też czarne jagody. Owoce aronii zawierają również całkiem sporo przydatnych witamin (z grupy B, C, E, PP i beta karoten), jak również soli mineralnych (molibden, miedź, bor, jod, kobalt, wapń). Mają działanie przeciwbakteryjne i przeciwwirusowe, pomagają przy schorzeniach górnych dróg oddechowych i przeziębieniach. Wymieniać dalej? Chyba starczy :) I choć krzak aronii pochodzi z Ameryki Północnej, to również u nas jest uprawiany, dzięki czemu jest łatwiej dostępny niż np.: takie jagody goji, a wcale nie są aż tak bardzo za nimi w tyle ze swoimi "cudownymi" właściwościami :)

Rokitnik - o owocach rokitnika było już trochę wcześniej w poście o rokitnikowym occie jabłkowym. Powtórzę tylko, że zawierają one ogromne ilości witaminy C, które są odporne na wysokie temperatury (dlatego przetwory gotowane są równie wartościowe). Zarówno owoce jak i liście są bogate w bardzo wiele innych witamin, a w zasadzie ich większość! Zawierają również wolne aminokwasy, antyoksydanty, mikroelementy i nienasycone kwasy tłuszczowe. I ogólnie można by jeszcze pisać i pisać o właściwościach rokitnika (polecam!), ale najprościej po prostu włączyć do go diety, posadzić na ogródku.

Dzika róża - o niej również pisałam trochę wcześniej, o tutaj dokładnie. Zawiera 30 razy więcej niż witamina C, uodparnia i wzmacnia organizm. Jest dobra na serce, obniża cholesterol, pomaga w leczeniu miażdżycy. Ja najczęściej używam suszonych owoców, lub przetworzonych w dżem z dodatkiem jabłek. Zeszłego lata udało mi się nazbierać zapas gigantycznych owoców róży rosnących nad naszą plażą, które dużo łatwiej pozbawia się nasion. Na szczęście :)

Dziki bez- no tak, o nim też już było, tutaj. Powtórzę się trochę pisząc, że owoce dzikiego bzu to pradawny sposób na przeziębienia, działają napotnie, wzmacniająco, wspomagają leczenie grypy. Tylko trzeba uważać, by były dojrzałe, porządnie ugotowane lub przemrożone, inaczej mogą spowodować rewolucje żołądkowe.

Maliny - poza zawartością witaminową i mineralną mają właściwości napotne, dzięki czemu zbijają temperaturę, a liście dodatkowo działają przeciwbakteryjnie i przeciwzapalnie.

Jeżyny - napar z liści działa napotnie i wykrztuśnie, a owoce dobrze wpływają na pracę przewodu pokarmowego i działają uspokajająco.

Kwiaty nagietka - wzmacniają siłę i odporność na zakażenia bakteryjne i wirusowe. Pomagają w problemach z miesiączkowaniem i dolegliwościach okresu przekwitania.

By jeszcze wzmocnić lecznicze działanie mojej mieszanki, w razie potrzeby dodaję do niej kwiatów lipy, rumianku, tymianku, imbiru i łyżeczkę lub dwie octu jabłkowego lub jabłkowo-rokitnikowego. Zresztą o sposobach na przeziębienie też już kiedy pisałam.

Ale dzisiaj chodziło mi głównie o to, żeby podkreślić, że szeroko dostępne u nas skromne i niepozorne lecznicze roślinki są zwykle pomijane i zapominane przez nas w naszym poszukiwaniu roślin zbawiennych, które mają nas leczyć i dać długie życie. Pójdźmy na łąkę i do ogródka z "Zielnikiem Polskim" w ręce i tam szukajmy naszych rodzimych "super foods", zamiast zachwycać się tymi egzotycznymi.* I nie zapominajmy również, że do "super foods" należą również jabłka, kalafiory ,szpinak, brokuły czy soczewica.
Przedstawiona wiedza nie jest oczywiście kompletna, zachęcam do zgłębienia tematu.

A co z przepisem? No tak :)

Herbata owocowa

Po łyżce powyższych zalać wrzątkiem i zostawić do zaparzenia (najlepiej w termosie), pić z miodem lub bez. 
Następnie wyjeść owoce lub użyć ich do ciasta.



* do "super foods" nic nie mam, wręcz przeciwnie, sama używam niektórych, czasem z rzeczywistej potrzeby, a czasem ze zwykłej niewiedzy polegającej na tym, że mogę obie nie zdawać sprawy z tego, czym rodzimym można by taki produkt zastąpić. Gdybym miała wystarczającą wiedzę na ten temat, najchętniej używałabym jedynie lokalnych dla nas produktów. Na szczęście ta wiedza się powiększa :)

 


8 komentarzy:

  1. Składnik po składniku i do następnej zimy uda mi się skompletować taką mieszankę;]

    OdpowiedzUsuń
  2. kiedy należy zbierać owoce rokitnika?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. koniec lata, jesień, ja swoje zbierałam jakoś w listopadzie, dosyć długo trzymają się na krzewach.

      Usuń
    2. okay, dam znać za kilka miesięcy :)

      Usuń
  3. Dzień dobry, w czym przechowuje Pani suszone owoce? Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. w szklanych sloikach, ewentualnie puszkach po herbacie :)

      Usuń
  4. U Ciebie jak zwykle same pyszności :) Nie wiedziałam, że jesteś fanką herbat. Koniecznie wypróbuj również te z https://big-active.pl/ Myślę, że przypadną ci do gustu równie mocno, jak mnie.

    OdpowiedzUsuń

Gâteau Marcel

W grudniu zapowiadałam przepis na ten czekoladowy cud, ale w grudniu mi to nie wyszło. Grudzień w ogóle był raczej do niczego. Kończeni...