niedziela, 27 stycznia 2013

dlaczego nie.




Za oknem świeży śnieg, a my snujemy marzenia o tym jakby to było miło wymknąć się dokądś, gdzie świeci słońce. Może wcześniej niż później, może wcale niż kiedyś. Nieśmiale artykułujemy kolejne cele. Wracamy pełni pozytywnej energii z 'niespodziewanych' urodzin przyjaciela, robimy plany wyjazdu na pierwszy afrykański ślub francuski. Przychodzą nam do głowy dziwne pomysły wesołego domu kolektywnego, wszystko wydaje się takie łatwe.  Choć wszyscy już od dawna są dorośli. Nie mierzymy wieku w latach ale w doświadczeniach, spełnionych marzeniach i tym, co jeszcze przed nami. Nie jesteśmy nieustraszeni, ale nie boimy się szukać. Bo sporo nas dzieli ale dokładnie tyle samo łączy. A czasami, po nocy, zamiast spać piszemy ody do wdzięczności i pieczemy paluszki Zu, tylko wcale takie piękne nam nie wychodzą ;) W końcu zdajemy sobie sprawę z tego jak już późno i biegniemy spać.





2 komentarze:

  1. te paluszki są złośliwe, trzeba je poznać żeby móc wydobyć ich piękno ;) następne już by były ładniejsze, a jeśli nie ładniejsze to inne. każde są inne jak wspomnienia - choćby się chciało czasem coś powtórzyć.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ty nawet o paluszkach tak ładnie piszesz :) zaopatrzyłam się już w ciasto, następne mi wyjdą!

    OdpowiedzUsuń

Gâteau Marcel

W grudniu zapowiadałam przepis na ten czekoladowy cud, ale w grudniu mi to nie wyszło. Grudzień w ogóle był raczej do niczego. Kończeni...