Dzisiaj kilka kolejnych szybkich pomysłów z serii 'Każda wariatka ma w słoiku kwiatka'.
Pąki dzikiego bzu w zalewie octowej
Jeżeli u Was również nie kwitnie jeszcze dziki bez, proponuję jak najprędzej biec do najbliższego krzaka i nazbierać trochę bzowych pączków - byle nie wszystkie, bo chcemy później cieszyć się również z kwiatów. Baldachimy przycinamy na mniejsze gałązki, nie jesteśmy zainteresowani łodygami. Następnie należy pączki zblanszować, gdyż podobnie jak niedojrzałych owoców dzikiego bzu - nie poleca się ich jeść na surowo. Gotujemy osolony wrzątek i wrzucamy na niego pączki 1-2 minuty, a następnie odcedzamy i zanurzamy w lodowatej wodzie. Tak ostudzone pączki możemy potraktować na dwa sposoby, choć oba bazują na zalewie octowej. Poleca się użyć octu z kwiatów dzikiego bzu dla podkreślenia wrażeń organoleptycznych, lecz ocet jabłkowy lub
mniszkowy nada się również dobrze. Także pączki można po prostu zalać osolonym octem, lub przygotować zalewę z jednej miarki wody, jednej miarki octu i kilku łyżek miodu (w zależności od ilości płynów, dodawać do smaku). Pączki zalać miksturą, szczelnie zamknąć i przechowywać w cieniu. Nie jest to co prawda potrawa sama w sobie, dużo bardziej nadaje się jako ciekawy dodatek choćby na kanapki lub jako element dzikich przystawek. Pomysł zaczerpnięty z mądrości Herbiness.
Miód z bzem lilakiem
U mnie czarny bez jeszcze nie kwitnie, ale ten fioletowy - to i owszem. Lilak pospolity jest również rośliną jadalną, choć mi osobiście jego smak nie za bardzo odpowiada. Jednak jego zapach jest odurzający. Nazbierałam bukiet i miałam zamiar użyć go do
domowych perfum, jednak zamiast tego postanowiłam zrobić miód aromatyzowany bzem. Oberwałam kwiatki z kilku gałązek, upchałam je w słoiku i zalałam płynnym miodem akacjowym. Następnego dnia kwiatki przestały już wyglądać elegancko, a miód nabrał cudownego kwiatowego aromatu. Po kilku dniach miód należy przecedzić, a słodkie kwiaty można zjeść.
Miodowe pędy i kwiatostany sosny
Popularny syrop z pędów sosny na przeziębienia i niedożyty dróg oddechowych jest zwykle przygotowywany na cukrze. Ja proponuję cukier zamienić na prawdziwy miód, bo rafinowany cukier do substancji, które mają wspomagać leczenie jakoś nie pasuje... Majowe pędy sosny i męskie kwiatostany oczyścić lekko z brązowych łusek, posiekać i/lub rozgnieść, ewentualnie lekko rozdrobnić w robocie, zalać płynnym miodem (u mnie również akacjowy), choć taki mniej płynny też się powinien nadać, pędy puszczają dużo soku i powinny miód upłynnić. Słoik trzymać w cieple przy słonecznym oknie ok. 2 tygodni, następnie odcedzić. Syrop przechowywać w ciemnym miejscu, a z pozostałości sosnowych można wykonać np. herbatkę. Albo bezwstydnie wyżreć łyżeczką.
W zalewie nie próbowałam- brzmi tak ciekawie, że muszę i się skuszę i wypróbuję. Z kwiatów bzu czarnego robię syropek, tradycyjnie i chyba jak wszyscy. Lubię mieć coś w słoiczkach- taka natura chomika:)
OdpowiedzUsuńkolekcjonowanie słoiczków i butelek z różnymi cudami to również moja domena, która niestety nie do końca odpowiada mojemu domownikowi ;)
UsuńZastanawiam się, czy zalewa octowa do pączków powinna być na zimno czy podgrzana? Bo jakoś mi się wszelkie zalewy octowe na ciepło kojarzą...do ogórków, do śledzi...
OdpowiedzUsuńja przeważnie zagotowuję, a potem schładzam, zresztą w zależności co zalewam :)
UsuńMoje szczere gratulacje za powiedzenie wprost - "biały cukier jest BE !" Jak dotąd widuję przepisy aż oblepione cukrem. Na własną rękę zmodyfikowałem nalewki, soki, powidła na płynny miód i nie "puścił" żaden słoik ani butelka. Pod pokrywkę łyżeczka spirytusu, zapałka i zakręcanie. Wytrzymały - Wszystkich pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTo prawda - wszędzie mnóstwo białego cukru, aż zgrzyta w zębach.. Czas zacząć korzystać z dobrodziejst natury jak miód i zioła
OdpowiedzUsuń