poniedziałek, 27 października 2014

Święto Octu

Octowe maceraty w pracy: świerkowy, sosnowy, z dzikim bzem i chmielem

Nie jestem perfekcyjną matką matki octowej. Tak, przyznaję się do tego, że już kilka matek pogrzebałam, zaniedbałam, zagłodziłam. Zdarzyło mi się już niejedną matkę wyrzucić. Także matką roku nie zostanę. Niektóre octy też mają u mnie ciężko. Taki pomidorowy na przykład, za Chiny nie chciał mi wyjść. Mimo codziennego mieszania zbierał mi się na nim codziennie biały kożuch niewiadomego pochodzenia. W końcu wylądował w muszli. Albo taki śliwkowy w zeszłym roku, który postanowiłam zrobić w butelce. To nie był dobry pomysł, dostęp powietrza był zbyt mały. Przefermentowane nadgnite śliwki nie łatwo było wyciągnąć z butelki. O koloniach muszek nie będę wspominać, bo to temat rzeka, nieunikniony.
Są też jeszcze te wszystkie, których jeszcze nie zrobiłam. Których pomysły trzepoczą mi się po głowie, ale od roku jeszcze nie zdobyłam się na ich zrobienie. Bo ocet spróbuje opanować Twoje życie, ale nie pozwól mu na to.
Ale choć daleko mi do perfekcji, to i tak kocham moje octy. I opłakuję te nieudane. Mam niezwykłą satysfakcję, gdy obmyślam nowe receptury z ich użyciem, gdy dodaję je do większości posiłków. Te mniej udane wcieram w skórę, resztkami płuczę włosy. Nic się nie zmarnuje.

Moje archiwum octowe. Niekompletne, ale ulubione.

Ocet jabłkowy.
Ocet rokitnikowy. 
Każda wariatka ma w słoiku kwiatka.
Fistaszkowa emulsja z przytulią.
Octowe lody waniliowe.
Sos z suszonej śliwki. 
Marynowane pączki bzu.

Nie wszystkie octy trafiły na bloga, w zasadzie to zdecydowana większość nie trafiła. Ku inspiracji wymienię te, które już robiłam:
- jabłkowy
- rokotnikowy
- jabłkowo-rokitnikowy
- malinowy
- śliwkowy
- śliwkowy z pestką
- granatowy
- mniszkowy
- z dzikiej róży
- z róży pomarszczonej
- jabłkowy z płatkami róży
- burak, wiśnia, macierzanka
- jagodowy
- jeżyny, czarna i czerwona porzeczka, mięta
- jabłko z aronią
- jabłko z figą
- jabłko, rokitnik, nawłoć
- jabłko, głóg

Sama inspirację czerpię często od niezastąpionych Poszukiwaczy Roślin, a genialny pomysł na ocet z dzikiej róży przyszedł od Klary. W głowie kłębi się kilka pomysłów powstałych po wizytach w azjatyckich sklepach. Czasem jakaś kombinacja pojawia się nagle, czasem myślę o niej kilka dni. Dzisiaj nazbierałam jeżyn, malin, czarnej porzeczki i mięty, więc włożę wszystko razem do słoja. Te miętę, szałwię, rozmaryn i tymianek po prostu muszę zanurzyć w tym czereśniowym occie, muszę bo się uduszę. Najpiękniej pachnie ten z malin z Bystrzycy, najbardziej cieszy mnie ten z czarnych jagód, a najbardziej podoba mi się kolor tego z róży pomarszczonej. A co do smaku, to nie mogę się zdecydować, bo każdy jest unikatowy, może ten z czarną porzeczką, a może z figą? Za to najmniej smaczny jest ten z nawłocią, nim smaruję pajączka na nodze ;)

Za pomysł na Święto Octu i zebranie octomaniaków w jedno miejsce jestem niezmiernie wdzięczna niezastąpionej Inez.

Galeria octów:



























10 komentarzy:

  1. Ach Olu! Trafiłaś w me serce tym wpisem. Dokładnie! Dokładnie:)*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. naprawdę? bo trochę się obawiałam, że za bardzo na ten ocet marudzę, a w jego dniu to przecież nie wypada ;)

      Usuń
  2. Ale Ty niesamowita jesteś, genialne są te Twoje ocy, a z tekstu się nieźle uśmiałam, szczególnie z kolonii... muszek ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dzięki :) ale tak szczerze, to te kolonie raczej do rozpaczy mnie doprowadzają ;)

      Usuń
  3. Jestem urzeczona i oczarowana ;) moje litry zwykłego jabłkowego octu jawią się jako te kopciuszkowe octy - serdecznie pozdrawiam - iwonia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no co Ty, to właśnie teraz możesz zacząć zabawę i zrobić maceraty, powrzucać do nich różne cuda: ziółka suszone lub świeże, przyprawy, może jakieś jadalne kwiatki gdzieś znajdziesz jeszcze, głóg albo dziką różę - gwiazdy z nich będą, poczciwy jabłkowy to doskonała baza do dalszych eksperymentów :) pozdrawiam ciepło!

      Usuń
  4. Piękna kolekcja, piękne buteleczki opisane, uporządkowane, muszę tez ze swoimi zrobic jakiś ład i porządek, bo są niemal w każdej szawce i coraz częściej się zastanawiam co z czego i do czego :>

    OdpowiedzUsuń
  5. Olu, bajkowa ta Twoja kolekcja, a Ty jesteś czarodziejką z bajki, która na każdą okazję inny słój otwiera i magię roztacza. Poczułam się dziś u Ciebie jak w chatce u Merlina, albo u dobrej wróżki. Pamiętasz Bzową Babuleńkę? Te klimaty :) Miło.

    OdpowiedzUsuń

Gâteau Marcel

W grudniu zapowiadałam przepis na ten czekoladowy cud, ale w grudniu mi to nie wyszło. Grudzień w ogóle był raczej do niczego. Kończeni...