Miałam tygodniową praktykę w niedużym żłobku w Kopenhadze i utwierdziłam się w przekonaniu, że właśnie tym chciałabym się (przynajmniej na jakiś czas) zająć - robieniem zdrowego, sezonowego i ekologicznego jedzenia dla maluchów :) Trafiłam na bardzo fajną szefową żłobkowej kuchni - pasjonatkę! Powymieniałyśmy się pomysłami, ideami i kuchennymi sztuczkami. Obdarzyła mnie sporym zaufaniem i powierzyła wypiekanie chleba, pozwoliła też "poeksperymentować" z kilkoma daniami, zapaliła się do robienia kwasu chlebowego :D Postawiłam im kapustę do zakiszenia, tylko szkoda, że mnie już tam nie będzie kiedy będą jej próbować ;) Zaopatrzyłam się w przepis na pyszny chleb z płaskurki i krem buraczany. Będzie się działo!
Tymczasem gości nakarmiłam, bardzo zadowoleni wyszli. Został jeden niedobitek, teraz szprechają i grają w szachy, powtórka sprzed tygodnia. Najbardziej lubię, kiedy goście mówią: I'll be back, it's always good food here, albo kiedy prawdziwy Francuz docenia płatki róży i narodzinową łyżeczkę w lodach podawanych po persku :)
Dzisiaj szachy, jutro go :) |
Poza tym biegam po lumpeksach i skupuję stare doniczki, wyrosło mi 40 (słownie czterdzieści) roślinek chilli :)
Pokrzywą i podagrycznikiem karmię również gości ;)
Aaa, i ponoć już mamy zaczynać ćwiczyć ruchy na ślub ;)
jak pogodnie, jak dobrze, jak bardzo okołokulinarnie i satysfakcjonująco brzmi Twoja relacja z tygodnia, gdy Cię nie było tu :) pokaż kiedyś tę łyżeczkę, albo wskaż mi która to, jeśli występuje już wśród zdjęć, dobrze? takie tradycje są wspaniałe, tworzą przedmioty z duszą. dopiero niedawno dowiedziałam się, że swojego ukochanego informuje się o "wizycie bociana" wręczając mu buciki :))) tym razem się nie udało, ale następnym na pewno dostanie buciki!
OdpowiedzUsuńco do migren, jedno tylko mam przekonanie: nie jest to dolegliwość na całe życie. w pewnym momencie znika bezpowrotnie. oby to był ten Twój moment właśnie.
może one wynikają z czegoś, o czym nie wiemy? hormony, minerały, somatyka, a może jeszcze-kompletnie-inne-coś?
pozdrawiam słonecznie z wiosennego kraju ojczystego :))
z tymi bucikami to dobrze wiedzieć, może kiedyś się taki patent przyda, a buciki już mam, dostałam od przyjaciółki ;)
OdpowiedzUsuńa migreny zapewne wynikają z mojej natury: ciągle stresującego się zamartwiacza ;) co prawda hormony też mam pokręcone, więc pewnie to się nawzajem wspiera :( ale jeszcze nie powiedziałam ostatniego słowa! :)
dostałaś w ramach bycia zawiadomioną czy to była zachęta? ;)) pewnie ani to ani to.
OdpowiedzUsuńna blogu świetnie rozwijasz inną, pogodną część swojej natury, może nawet jest ona taka mocna, żeby zestresowanej zamartwiaczce dawać często pstryczka w nos? tak sądzę i tego Ci życzę!
zachęcać to mnie do niczego nie trzeba, to było raczej w ramach dobrej wróżby :) dziękuję!
OdpowiedzUsuń