Jestem, jestem, aczkolwiek ostatnio trochę mniej w kuchni, a trochę bardziej w innych miejscach. Kabelek od aparatu też się zapodział, i jakoś nie za bardzo chciało mi się go szukać, ale dzisiaj go w końcu dojrzałam. Do domu chodzę na około, przez prawie łąkę i przez krzaki. Takie są to plusy braku rowera, gdyby go nie ukradziono, na pewno nie miałabym okazji na te spacery. Zbieram polne kwiaty, niektóre z nich zjadam. Dzisiaj D. robił kolację, zaczął od sałatki. Niby nic wielkiego, ale i tak się ucieszyłam. Do sałatki postanowiłam dodać kwiaty rzepaku, D. uznał to za profanację i wydziwianie... Ale ja tak bardzo chciałam w tym roku zjeść coś z rzepakiem, a przegapiłam sezon kwitnienia. Te tutaj to jakieś niedobitki, ale raz na spacerze jeszcze w maju zerwałam kilka łodyg i zauroczyły mnie smakiem. Rzepak jest pikantny! Obiecałam sobie wrócić po więcej, ale już mi się to nie udało. Teraz łodygi są twarde i łykowate. Może za rok się uda.
EDYCJA 4. kwietnia 2014
Okazało się, że rzepak nie był rzepakiem, a roślinką bardzo do niego podobną - rzepichą. Nazwę w tytule i przepisie poprawiłam, przepraszam za wprowadzenie w błąd!
Sałatka z kwiatami rzepaku
ogórek
oliwki kalamata
ser owczy z solanki
zimnotłoczony olej rzepakowy
kwiaty rzepichy
Posiekać, wymieszać, skropić i posypać. Smacznego!
Zazdroszczę możliwości zdobycia kwiatów rzepaku :)
OdpowiedzUsuńjedna z niewielu zalet mieszkania w mojej dziwnej okolicy :)
Usuńojej ,ale czad Olu , normalnie coś niezwykłego taka sałatka
OdpowiedzUsuńsałatka sałatką, ale rzepak to moje odkrycie tego roku ;)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńten był z nieużytku zarośniętego zielskiem, pewnie pozostałości uprawy sprzed lat więc raczej nie pryskane. robaczki też się znalazły ;) kofeina i tytoń to też trucizna.
Usuńto znów ja :) ale się tu sielsko, letnio, pięknie u Ciebie zrobiło! wspaniały obrus, bukiet... i choć rzepak już przekwitł, to nawdychałam się go sporo w tym roku - pachniał pikantnie! nie wpadłam na to, aby go spróbować, ale ten tu, to pewnie jeden z tych intensywnie pryskanych...
OdpowiedzUsuńdziękuję! to nie obrus, to worek ;) to chyba lepiej dla Ciebie i Kalinki, że ich jednak nie spróbowałaś..
UsuńBardzo fajny wpis. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńŚwietnie napisane. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńFaktycznie bardzo ciekawie napisane. Czekam na więcej.
OdpowiedzUsuń