Siedzę w domu i zgrzytam zębami, pogryzając rozgotowany brązowy ryż. Nie tak miało być. O wydarzeniach dnia poprzedniego nie wspomnę. A dzisiaj w pracy świętują premierę książki szefa, i każdy z pracowników ma dostać własny egzemplarz. Przecież ja do tego wydarzenia dni odliczałam od kiedy się o nim dowiedziałam. A teraz pogryzam rozgotowany brązowy ryż...
Dla pocieszenia, kolejny raz oglądam nowy filmik z przepisem promującym książkę, tym razem na marynowaną dynię (pierwszy pokazywałam tutaj). Polecam przyjrzeć się sposobowi na obieranie dyni, bo jest całkiem sprytny.
A jeśli ktoś jest zainteresowany przepisem:
1 dynia (hokkaido)
2 łyżki soli
pół litra wody
pół litra octu jabłkowego
10 ziarenek pieprzu
4 baldachimy kwiata kopru
400 g cukru (ja bym pewnie na miód zamieniła;)
Składniki marynaty zagotować i przestudzić. Zalać dynię i na tydzień odstawić w chłodne miejsce.
Olu, ciekawy i prosty przepis. :) Szkoda, że u nas nie spotkałam jeszcze w sprzedaży dyni Hokkaido, o której dużo dobrego czytałam. Ponoć najsmaczniejsza z odmian dyni. Postanowiłam, że tego roku będę mieć tę odmianę u siebie w ogrodzie. Niestety, jak dotąd, nigdzie nie spotkałam nasion. Ostatnia nadzieja w Wiedniu... :) Ja nigdy nie obieram dyni ze skórki (ale robię tylko zupy z niej) chyba że bardzo wyrośnięte okazy, gdzie skóra jest chropowata i twarda.
OdpowiedzUsuńP.S. Lepszy od ryżu jest węgiel (carbo medicinalis), 3-4 tabletki rozwiązują problem bezpowrotnie i szybko - do pół godziny.
ja właśnie w tym roku wysłałam mojej Mamie zielone hokkaido, ale na allegro pewnie też się coś znajdzie. ja skórki zwykle obieram, tylko poza hokkaido właśnie, bo ona mięknie w trakcie obróbki cieplnej. ps. ryż jadłam na uspokojenie żołądka, węgiel pomaga na wymioty? podejrzewam, że to było zatrucie pokarmowe, dzień wcześniej jadłam na mieście :(
Usuń