D. się poskarżył, że wcale mu nie piekę ciast. Tylko raz do roku pozwalam mu zadecydować o jego ciecie urodzinowym. Trochę mnie to zdziwiło, bo wydawało mi się, że od czasu do czasu piekę coś 'tradycyjnego', żeby i jego zadowolić. Okazało się, że jemu jednak marzą się ciasta czekoladowe, a ja za nimi rzeczywiście nie przepadam. Kiedyś uwielbiałam brownies, ale zmieniło się to diametralnie, gdy pewnego lata prowadziłam kafejkę nad morzem, której stałym repertuarem było ciasto rabarbarowe i brownies. Przepisem na brownies byłam naprawdę zauroczona, ale pod koniec wakacji już nie mogłam na nie patrzeć. No i tak mi zostało do dziś. Podsunęłam jednak D. książkę '100 Best delicious Chocolate' i łaskawie pozwoliłam mu coś wybrać. Biedaczek nie mógł się zdecydować i postanowił otworzyć książkę na chybił trafił, i trafiło mu się ciasto z karmelem i mlekiem kondensowanym, na szczęście u nas niedostępnym. W związku z tym ja dostałam prawo wyboru, bo cokolwiek z czekoladą będzie dobre. A ja sprytnie wybrałam tartę na bezglutenowym spodzie, wypełnioną czymś na kształt zapiekanego musu czekoladowego. W przepisie było sporo cukru, którego bez problemu można było się pozbyć. U nas został jedynie kawałek, ale może ktoś skusi się i przygotuje je na święta? Jest naprawdę mało pracochłonne, spodziewałam się, że będzie trzeba się przy nim powyginać, ale robi się je w try miga. No i od biedy może udawać mazurka, jeżeli ozdobi się je migdałami, choć ja o mazurkach wiem niewiele ;) Ciasto zainteresowanemu smakowało niebywale, również koleżance, która przyszła w gościnę. A dla mnie, no cóż, było za bardzo czekoladowe ;)
Tarta czekoladowa
(20 cm średnicy)
2 kurze białka
100 g zmielonych migdałów (u mnie po połowie migdałów i orzechów laskowych)
4 łyżki mąki ryżowej (drobno zmielonego ryżu)
1-2 łyżki miodu (przy użyciu mlecznej czekolady można pominąć)
1 łyżeczka domowej esencji waniliowej
225 g czekolady (dowolnej, u nas pół na pół gorzka i mleczna)
4 kurze żółtka
1-2 łyżki esencji waniliowej
4 łyżki tłustej śmietanki
(przy użyciu gorzkiej czekolady można użyć miodu lub syropu klonowego do dosłodzenia, ale niekoniecznie, jak kto lubi:)
Piekarnik nagrzać do 160 stopni C. Okrągłą blaszkę lub formę do tart (użyłam takiej o niekarbowanym boku) wyłożyć papierem do pieczenia. Białka ubić na sztywno, delikatnie wmieszać migdały, mąkę ryżową, esencję i ewentualnie słodzidło. Masą wypełnić dno i boki foremki, piec 15 minut w nagrzanym piekarniku.
W tym czasie połamaną czekoladę rozpuszczamy w kąpieli wodnej (na garnuszku z gotującą się wodą ustawiamy miseczkę z połamaną czekoladą). Czekoladę odstawiamy i lekko studzimy, wbijamy żółtka, esencję, śmietankę oraz ewentualne słodzidło i energicznie mieszamy do połączenia składników. Masę wylewamy na spód tarty i pieczemy 20-25 minut. Wierzch tarty w czasie pieczenia należy przykryć folią aluminiową - ja takiej nie używam, i dlatego między tartę a górne grzałki piekarnika wstawiłam płaską blachę, a temperaturę pieczenia podkręciłam o 20 stopni.
Podawać po ostygnięciu, np.: z gałą lodów waniliowych.
Świetny przepis,a blog bardzo inspirujący :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie.
Pozdrawiam