Korzystając z pięknej pogody, w sobotę wybraliśmy się na pierwszy tegoroczny piknik i grilla. Słońce dopisało, widoki również. Woda nabrała turkusowego odcienia, prawie jak na Maladiwach (ponoć). Udało mi się połączyć przyjemne z pożytecznym, i oprócz słodkiego próżnowania, zajęłam się też badaniem terenu. Nazrywałam pęczek czosnaczku, który wylądował w wielkanocnej focacci. Chlebek wyszedł wspaniały, bardzo smakował przyjaciółce i jej rodzinie, których nim obdarowałam. Polecam!
Foccacia z czosnaczkiem
(na podstawie tego przepisu)
500 ml zimnej wody
650 g mąki orkiszowej (u mnie białej)
10 g świeżych drożdży
1 łyżeczka soli
pęczek czosnaczku
sól do posypania (u mnie czarna hawajska)
Drożdże rozpuścić w wodzie, dodać mąkę i sól i wyrobić luźne ciasto. Przykryć ściereczką i odstawić na noc (8 godzin). Następnego dnia piekarnik rozgrzewamy do 250-230 stopni C. Posiekany czosnaczek dodajemy do masy chlebowej i chwilę wyrabiamy. Ciasto przelewamy do prostokątnej blaszki wyłożonej papierem do pieczenia i rozprowadzamy je palcami namoczonymi w oleju czosnaczkowym. Posypujemy z wierzchu solą. Pieczemy 20 - 25 minut, aż nabierze złotego koloru. Studzimy, skrapiamy lub polewamy z wierzchu zielonym olejem.
Smakuje doskonale w towarzystwie (nie tylko) świątecznego jajka z czosnaczkowym majonezem.
Więcej czosnaczkowych inspiracji znajdziecie na Herbiness, np. na twarożek i kluski czosnaczkowe, oraz masło czosnaczkowe. Pysznie!
To raczej nie jest typowe duński siedlisko, ale kto by takim wzgardził ;) |
Wygląda pysznie :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńSuper przepisy masz na blogu, może poleciłabyś mi coś z żurawiną? Słyszałam, że jest pomocna przy niektórych dolegliwościach a ja chciałabym wzbogacić o nią swoją dietę. Na http://zapaleniepecherza.info.pl/ jest sporo ciekawych informacji na ten temat ale nie ma żadnych pomocnych przepisów. :)
OdpowiedzUsuńwiesz, ja za dużo żurawiny nie używam w kuchni, jak już to do sałatek i dressingów na świeżo, wtedy jest również najbardziej wartościowa. albo jako dodatek do koktajli owocowych. kiedyś robiłam kisiel według przepisu Agi, całkiem fajny wyszedł http://wsezonie.blogspot.dk/2012/10/domowy-kisiel-z-zurawin.html
OdpowiedzUsuńSuszonej nie używam wcale, bo przeważnie jest pakowana cukrem, ale taką można dorzucić do bułek lub chleba.
Czosnaczek- nigdy go tutaj nie spotkałam, ale też nie szukałam. Bardzo to ciekawe i smakowicie zapowiada sie taka focaccia.
OdpowiedzUsuńPięknie położone to duńskie siedlisko.
Dziękuję za dołączenie do kwietniowej listy "Na zakwasie i na drożdżach"
rozejrzyj się Wisełko kiedyś przy okazji wokół liściastego lasu, jest duża szansa, że tam będzie sobie rósł. teraz jest czas kwitnienia i pewnie zgorzkniał, ale po przekwitnięciu chyba znowu będzie bardziej zjadliwy :)
UsuńMam tu niedaleko bukowy las. Pójdę poszukać póki kwitnie. Może go szybciej zoczę.
OdpowiedzUsuń