Dynia jaka jest, każdy widzi.
Tyyyle było dyni w domu, na jesieni. Najlepsza jest pieczona dynia 'peczarka' z nadzieniem, spod Maminej ręki. Niestety tamta dynia została w domu, nie było szansy na schowanie choć jednej w kieszeni.
A ja w końcu zdecydowałam się wypróbować dynię piżmową. Jakoś mnie nigdy do sibie nie zachęcała swoją szaro-blado-żółtawą skórką, ale gdy ją rozcięłam, o mało nie oślepłam z wrażenia! Oszalałam na punkcie tej bijącej po oczach pomarańczy!
Zrobiłam zupę. Przepis wzięłam z bloga Galangal. Jedyne co zrobilam, to uporządkowałam wszystko wg Pięciu Przemian i w związku z tym dodałam trochę tego lub tamtego, tu i ówdzie. Wyszło pysznie pomarańczowo.
Zupa dyniowo - jabłkowa
1 cebula
2-3 zgniecione ząbki czosnku
starty kawałek świeżego imbiru (wg upodobań)
1 1/2 l zimnej wody
łyżeczka octu jabłkowego
szczypta kurkumy
1 średnia dynia piżmowa (zbyt wielkie one przeważnie nie są)
2 duże jabłka
1/3-1/2 łyżeczki zmielonego ziela angielskiego
sól do smaku
Na rozgrzanej oliwie smażę do lekkiego zarumienienia cebulę, czosnek i imbir. Dodaję połowę wody, łyżeczkę octu jabłkowego, szczyptę kurkumy. Następnie dodaję pokrojoną w kostkę dynię i jabłka, duszę do miękkości jabłek pod przykryciem. Dodaję zmielone ziele angielskie i resztę wody i sól do smaku, miksuję na krem. Podaję z uprażonymi pestkami dyni i łyżka oliwy.
wygląda świetnie. a gdzie to panienka dynię piżmową nabyli, jeśli we wawie? ;)
OdpowiedzUsuńdo Warszawy trochę za daleko było po dynię jechać, kupiłam w Helsingor ;)
OdpowiedzUsuń:DDDD
OdpowiedzUsuńale było dyni i kabaczki też widze :)
OdpowiedzUsuńuwielbiam połączenie dyni z imbirem, tylko dynię zdecydowanie za rzadko kupuję :D