środa, 9 maja 2012
dom.
chodzi za mną dom. już od jakiegoś czasu, ostatnio tylko coraz mocniej wali do moich drzwi. taki trochę dom jak z piosenki lenny valentino, ale raczej w wykonaniu Madzikowo-Marysinym. Albo Teofilowym. dom archetyp, byle tylko żółty i ze strzechą. i koniecznie z malwami pod oknami. i ogrodem. taki dom muminków, tylko, że nasz. taka składnia kilku innych domów, tych prawdziwych, i tych wyczytanych, i też tych trochę wyidealizowanych. jak dom, w którym wszystko się poczęło, z dwoma kasztanami i krzyżem pomiędzy. jak ten z ławeczką pod dębem albo ten z kolorowymi szkiełkami na strychu. rodzinny. z lasem, górami, morzem i jeziorem, na wzgórzu, w dolinie, w szczerym polu. drewniany, kamienny, granitowy, przysłupowy, ceglany, tylko nieznacznie się rozwalający.z kuchnią. kuchnią letnią. altaną. z malinami w lecie i na jesieni. z oknami na wschód, zachód i południe. i na północ. na księżyc. na niebo słońce, deszcz i szczęście. z sadem gałązek jabłoni i kwitnących wiśni. z połoninami na horyzoncie i cyprysami w tle. z baobabem w kącie. za to może być bez palmy. ale mgły muszą wschodzić co rano i zapadać co wieczór, świerszcze cykać i ptaki śpiewać po nocy. rosa na trawie bosymi stopami. dom dzienny, dom nocny, dom powszedni, świąteczny, prawieczny. na zawsze i choć na teraz, od kiedy do kiedyś. bez przerwy. z takim deszczem jak w Zakopanem. i białym krukiem we mgle.z wigwamem, winetou i winnie pnącymi się rączkami do góry. z żukiem i pszczółką Mają. z dużymi oknami i dużym strychem. z dużą przestrzenią i czułą duszą. bez sensu i bez przyczyny, ale z wyczuciem, z uczucia. na radości i smutki przez łzy i uśmiechy. na wieki stuleci. z nami i bez nas, dla nas i dla nich, dla was i waszych. wszystkich. tandetnie wyszukany, cepeliowy, gobelinowy, bez ładu i bez ogłady, piernikowy. purpurowy, chabrowy, makowy, slonecznikowy. w kolorze ochry i turkusowy. karmin, karenin, szafir. jak wiatr we włosach i wiatr w twarz, pod wiatr, od morza, na rowerze do szkoły. rumiankowy i mech. na jagody, na zawody, na buraki, na zabój. łęty i kocięta. bo nasz.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Gâteau Marcel
W grudniu zapowiadałam przepis na ten czekoladowy cud, ale w grudniu mi to nie wyszło. Grudzień w ogóle był raczej do niczego. Kończeni...
-
Wcale się z Inez nie umawiałyśmy, gdy ona pisała o szyszkowej akcji , a ja planowałam serię sosnowych wpisów w styczniu. Ale ponoć ...
-
W grudniu zapowiadałam przepis na ten czekoladowy cud, ale w grudniu mi to nie wyszło. Grudzień w ogóle był raczej do niczego. Kończeni...
piękne zdjecia...
OdpowiedzUsuńUrzekające domy, zwłaszcza z pierwszych dwóch fotografii.
OdpowiedzUsuńCóż to za miejsce?
dziękuję. te pierwsze fotografie są z Helsingor, miasteczka w Danii, w którym mieści się zamek Hamleta. a ja naprawdę uwielbiam tę starą duńską architekturę! :)
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia, piękne miejsca. W tym roku planuję wakacje na Jutlandii, jeśli tam znajdę podobny klimat do tego bijącego z tych zdjeć, to będą to wspaniałe wakacje.
OdpowiedzUsuńw takim razie polecam odwiedzić Ribe, znajdziesz tam właśnie takie klimaty :)
OdpowiedzUsuńMam w planie :)
Usuńolu, te zdjęcia są zrobione przez Ciebie? piękne.
OdpowiedzUsuńa ja marzę...o cichym zakątku w górach, na odludziu. ogromny, stary drewniany dom, w drewnie i kamieniu. z ogródkiem, sadem i kózkami hasaącymi w trawie. z wielką kuchnią, oknami wielkimi na świat. marzę o zaciszu. o idylli.
tak, moje, część z nich zrobiona kilka lat temu, leżały zapomniane, bo czegoś im brakowało :) a Ty sobie w końcu wymarzysz czego pragniesz! i ja może też ;)
UsuńWspaniałe zdjęcia, magiczny klimat.. chciałabym się znaleźć w takim miejscu chociaż na parę dni :)
OdpowiedzUsuńa ja chciałabym trochę częściej dostrzegać tę magię ;)
Usuń