niedziela, 24 lutego 2013

Mleko z kokosa.





 Dzisiaj, o ile się wyrobię, dwa wpisy. Na pierwszy rzut idzie mleko kokosowe. A na drugi to, co (m.in.) można z niego przygotować.
 Jakiś czas temu przestałam kupować mleko roślinne w kartonie. Długo szukałam tego jednego, z którym moje poranne caffe latte miałoby sens. Próbowałam różnych, choć w Danii wybór jest raczej ograniczony. A  jak już jest jakiś wybór, to przeważnie w cenie odstraszającej. Często wybierałam więc ekologiczne, niehomogenizowane mleko krowie z naturalną zawartością tłuszczu.
 Tak przy okazji, to jednak nie rozumiem ludzi, którzy na własne życzenie piją mleko UHT. W takim mleku wszystkie składniki odżywcze zostały zniszczone, jest to właściwie wyrób mleko-podobny, zdatny do spożycia przez 7 miesięcy... (co mówi samo za siebie). I wcale nie smakuje jak prawdziwe mleko, mam okazję tego doświadczać za każdym razem, gdy jesteśmy u rodziców D.
 I choć ogólnie miałam rzucać mleko (moje gardło się tego bardzo domaga), to ogólnie idzie mi to ciężko. Ale sztucznemu mleku mówię definitywne: nie, dziękuję. Od kiedy zaczęłam się wczytywać w etykiety kartonowego mleka roślinnego - jemu też mówię nie. Liczba składników czasami bywa naprawdę porażająca. Aa, i jeszcze kwestia mleka sojowego, zarówno kupnego jak i domowego. Jemu też podziękowałam, jak zresztą wszystkim produktom sojowym. Ale to temat na osobny wpis, muszę nad tym usiąść.
 Zostało mi więc robienie domowego mleka orzechowego, migdałowego, słonecznikowego, owsianego. Przyszedł więc i czas na mleko kokosowe. Ale nie takie z wiórków, a z prawdziwych kokosów - a co :) Miałam kiedyś okazję spędzić tydzień w Mozambiku na nieczynnej plantacji kokosów (kilka zdjęć z tamtego czasu było w ostatnim poście). I codziennie spożywałam wtedy wodą kokosową i mięciutki miąższ ze świeżych, młodych kokosów. Zakochałam się w tym nektarze, który wcześniej znałam jedynie z piosenek ;) Nieco później, w Indiach, polecano mi wodę kokosową na problemy żołądkowe. Wtedy zresztą i tak raczyłam się nią zawsze, gdy napotkałam sprzedawcę kokosów na swoje drodze.
W 'dorosłych", dojrzałych kokosach wody kokosowej już nie ma, lub jest jej bardzo mało. Ja potrząsam kokosami w sklepie i wybieram te, w których jest najwięcej drogocennego płynu. Dla przywołania ułamka wspomnień.



Ale, ale. Miało być o mleku. Mleko kokosowe to nic innego, jak miąższ kokosowy zblendowany z wodą.

Mleko kokosowe

2 średniej wielkości kokosy (ok. 350g po wyłupaniu)
ok. 1 litr wody

Kokosy otwieramy za pomocą ciężkiego noża lub tasaka, ich tępej strony. Tutaj video z instrukcją :)
Do wydobycia miąższu może być potrzebny młotek (by rozbić resztę skorupy i wyciągnąć większe kawałki kokosa).
Kawałki kokosa możemy obrać ze skórki, ale nie musimy. Zależy do czego planujemy później użyć pozostałe wiórki.
Mniejsze kawałki kokosa wrzucamy do malaksera i rozdrabniamy na drobne wiórki. Ewentualnie ścieramy je na tarce. Dodajemy połowę wody i porządnie blendujemy. Odcedzamy, masę kokosową zalewamy resztą wody i ponownie blendujemy. Odcedzamy jeszcze raz (najlepiej za pomocą ściereczki/gazy, dzięki której możemy wycisnąć jak najwięcej płynu z masy kokosowej). Pozostałe po tym procesie wiórki rozprowadzamy cienką warstwą na papierze do pieczenia i blaszce. Suszymy, np. w piekarniku po tym, gdy coś się w nim piekło. Tak uzyskaną mąkę kokosową używamy do pieczenia.

Mleko trzymamy w lodówce i zużywamy w ciągu 2 dni. Przed użyciem wst rząsamy, jest to normalne, że część tłusta oddziela się od wody. Nadaje się do kawy (aczkolwiek niekoniecznie tej typu caffe latte), deserów budyniowych, sosów curry czy też napojów kakaowych (przepis w następnym wpisie). Najwięcej składników odżywczych zawiera na surowo.


5 komentarzy:

  1. Robiłam kiedyś mleko kokosowe, odcedzałam przez gazę właśnie, jest pyszne jak ktoś lubi kokosa właśnie ;) No i wiórki smakują inaczej niż takie sklepowe ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. po odcedzeniu moje wiórki już prawie smaku nie miały, ale przed to i owszem, bardzo lubię surowe kokosy :)

    OdpowiedzUsuń
  3. obym trafiła na jakieś dorodne kokosy w czasie najbliższym :) jestem też bardzo ciekawa wpisu o soi i jej przetwarzaniu. co z nią?

    OdpowiedzUsuń
  4. To przepis dla mnie, uwielbiam smak kokosa :) A takie mleczko popijałabym oj popijała a i w kawie na pewno by wylądowało.

    OdpowiedzUsuń
  5. Melko kokosowe jest niesamowite :) uwielbiam ten smak :) gdzie najlepiej kupić kokosy w Warszawie? wie ktoś może? :)

    OdpowiedzUsuń

Gâteau Marcel

W grudniu zapowiadałam przepis na ten czekoladowy cud, ale w grudniu mi to nie wyszło. Grudzień w ogóle był raczej do niczego. Kończeni...