Jakimś cudem okazało się, że mój eksperyment rokitnikowy wypadł całkiem pomyślnie! W Danii istnieje przepis na sernik na zimno z galaretką z rokitnika, który miałam zamiar już od zeszłego czerwca popełnić. Nie wiem, czy ów przepis jest popularny wśród Duńczyków, aczkolwiek miałam okazję spróbować takiego ciasta, chociaż w trochę nieidealnej wersji. Oryginał jest pełen białego cukru pudru, kwaśnej śmietany, jajek i żelatyny. Moja bardzo wolna interpretacja tego przepisu zawiera cukier kokosowy, odrobinę kremówki i agar agar. I jest robiony na polskim twarogu, bo innych serników jednak nie uznaję :)
To mój drugi sernik na zimno z użyciem agaru, pierwszy robiłam w sierpniu, na swoje urodziny. Był pyszny, o smaku mango, aczkolwiek się trochę kiepsko kroił - stąd nie ma go na blogu :) Tym razem również się obawiałam o proporcje agaru, ale ostateczny efekt mnie zadowolił.
Rokitnik jest kwaśny jak diabli, jednak po delikatnym dosłodzeniu jego smak zamienia się w smak rześkiego owocu tropikalnego. Ilość słodzidła w masie serowej jak i rokitnikowej można swobodnie zwiększyć lub zmniejszyć, w zależności od upodobań. Moja wersja nie jest zbyt słodka.
Spód:
200 g płatków owsianych (np. bezglutenowych)
100 g masła lub oleju kokosowego
1 łyżka esencji waniliowej, domowej
Zimne masło zagniatamy z płatkami i esencją waniliową, wylepiamy nim dno tortownicy. Pieczemy 15 minut w 200 stopniach, studzimy.
Masa serowa:
500 g półtłustego twarogu twarogu
120 g cukru lub ksylolitu (użyłam kokosowego)
2 x 50 ml śmietany kremówki
1/2-3/4 łyżeczki agar agar w proszku
Twaróg mielimy lub przeciskamy przez praskę do ziemniaków 3 razy. Na małym ogniu rozpuszczamy w połowie śmietany cukier, dodajemy do sera i miksujemy. Agar dodajemy do reszty śmietany, ciągle mieszając podgrzewamy na małym ogniu 2-3 minuty. Lekko studzimy, a następnie miksując ser, wlewamy do niego mieszankę. Gdy spód jest całkowicie ostygnięty, wykładamy na nim warstwę serową i zostawiamy na kilka godzin w chłodnym miejscu, najlepiej na całą noc.
Pomada rokitnikowa:
1 szkl zamrożonych owoców rokitnika (w sezonie oczywiście świeżych)
1 łyżka cukru
150 ml wody
1/2 łyżeczki proszku agar agar
Część rokitnika rozgnieść, wszystko zalać wodą, dodać cukier i gotować przez kilka minut. Dodać agar i mieszając podgrzewać przez kilka minut na średnim ogniu. Zostawić do przestygnięcia, już prawie zimną i gęstniejącą pomadę rozprowadzić na wierzchu zastygłego sernika. Odczekać ok 30 min przed serwowaniem.
Sernik zdrowotny - można byłoby powiedzieć. Rokitnik jest podobno dobry na wszystko. Ja jestem jego fanką. :) Myślę, że w sezonie też powinien być mrożony, bo inaczej owoców właściwie nie da się zerwać z gałązek (rozpryskują w palcach).
OdpowiedzUsuńwitaj w gronie wielbicieli rokitnika :) zamiast palcami, trzeba owoce widelcem obrywac, wyprobowany sposob :)
UsuńRokitnik! Pierwszy raz zbierałam go w zeszłym roku...nie miałam zielonego pojęcia, jak się to robi i byłam mocno zaskoczona ;) Wyszły mi dwa słoiczki, uwielbiam kasze jaglaną z dodatkiem rokitnika :) Twój sernik wygląda obłędnie! Piękny! Na pewno smakuje równie dobrze, jak wygląda.
OdpowiedzUsuńjeśli w tym roku uda Ci się również nazbierać, to koniecznie zamroź! no i pamiętaj o serniku ;)
UsuńSama nigdy rokitnika nie jadłam, ale jest dość popularny (w "Kagekampen" często z nim pieką). Ciekawa jestem jego smaku :)
OdpowiedzUsuńSernik wygląda cudnie, musiał smakować wyjątkowo z takim dodatkiem :)
u nas rośnie go całkiem sporo nad morzem, więc całkiem możliwe, że również u Ciebie. od końca sierpnia rozglądaj się za krzakami obklejonymi pomarańczowymi owocami, to chyba najlepsza szansa na spróbowanie, bo w sprzedaży detalicznej nigdy go nie widziałam (chociaż w pracy zamawiamy go z hurtowni).
UsuńJesteś wróżką!!
OdpowiedzUsuńchyba raczej wiedźmą :D
Usuń