Za oknem znowu świeży śnieg. Tak średnio co dwa dni pada, topi się i znowu spada nowy. Na szczęście słońce też wychodzi coraz częściej. Wyciągam do góry głowę i podwijam rękawy, niedobór witaminy D daje mi się we znaki.
Na te zmiany temperatur i humoru najlepsza jest miseczka zupy.
Pierwszy raz gotowałam ją zaraz po przeprowadzce tutaj, na początku grudnia. Za oknem też było biało.
Po więcej informacji i piękne zdjęcia odsyłam do My New Roots (a jakże), ja jak widać miałam zły dzień na robienie zdjęć ;)
Zupa, a w zasadzie sam wywar jest naprawdę niesamowity. Esencjonalny, inny. To dla mnie zupełnie nowy, intrygujący smak. Polecam!
1 kg cebuli (dowolnej)
50g świeżego imbiru
1 łyżka nasion kopru włoskiego
3 torebki czarnego kardamonu (może być zielony)
3 gwiazdki anyżu
1 łyżeczka nasion kolendry
pół łyżki soli morskiej/himalajskiej
1,5 l wody
Do podania:
makaron gryczany soba lub ryżowy
surowe warzywa do wyboru (np.: szpinak, bok choy, brokuły, romanesco, kalafior, kapusta, seler naciowy, jarmuż, koper włoski, pieczarki, papryka)
dodatkowo do wyboru: bazylia tajska, zielona kolendra, dymka, nać pietruszki, prażony sezam)
Obraną cebulę pokroić w większą kostkę, imbiru nie obierać, pokroić w plastry.
Wszystkie składniki zalać wodą, doprowadzić do wrzenia i gotować na małym ogniu, pod przykryciem, ok. godzinę.
Można też gotować przez pół godziny, następnie wyłączyć ogień i zostawić do czasu serwowania, odcedzić.
Podawać z makaronem i wybranymi warzywami.
Makaron gryczany można kupić lub przygotować samemu. Ten kupny przeważnie jest z dodatkiem pszenicy i różnych innych składników, więc postanowiłam sama go przygotować. I niestety średnio byłam zadowolona z rezultatów, kruszył się mocno. Dopracuję i podam przepis, tymczasem zachęcam do eksperymentów :)
Warzywa podawać na surowo, można ewentualnie zblanszować co twardsze (np. brokuły).
Wersja ze zdjęcia jest ze szpinakiem, koprem włoskim, nacią pietruszki. Wersja z brokułem, pieczarką i kolendrą była jeszcze lepsza. Również bardziej smakował mi wywar na czerwonej cebuli, ale to pewnie indywidualna kwestia.
###############
A jeżeli nie macie ochoty na zupę, to polecam naprawdę niepowtarzalny gulasz. Burak z Burgundii według Jadłonomii. Symfonia smaku!
Bardzo oryginalny przepis - do tej pory zupę cebulową gotowałam tylko w wersji francuskiej i w knajpach zresztą też taką najczęściej można spotkać. Ta propozycja to zupełnie nowy pomysł :)
OdpowiedzUsuńnazwanie zupy 'cebulową' to raczej moja wolna interpretacja :) w wietnamskich knajpkach znajdziesz ją pod nazwą 'pho', tylko pewnie będzie mięsna.
ee, jeśli kiedyś posmakuje mi koper włoski i anyż, to oznaczać będzie, że zaszła jakaś gruntowna przemiana ;] ale potrawka z buraczka - mmmm :) nie martw się duńską zimą, masz tam piękne o każdej porze roku morze i zamiast wcześniejszej witaminy D całoroczny jod w powietrzu! albo wracaj do polszy ;P
OdpowiedzUsuńgdybym nie przepadała za anyżem i koprem wł. to w tej wersji na pewno by mi posmakowały. nie są natrętne, dodają bulionowi charakteru :)co do jodu, to jak Mama mnie odwiedziła, to bardzo chciała na plażę żeby nawdychać się jodu. tylko akurat cała plaża była zawalona gnijącymi glonami, więc z tym wdychaniem to było średnio ;) a co do powrotu, to nawet bardzo chętnie, tylko ostatnio wyszło tak, że nawet do czego bym nie miała wracać, więc może dopiero na starość :)
Usuńo ja przepis na ten gulasz własnie do druku puściłam, bo zieloną soczewicę staram sie wykorzystać a tu z burakami będzie miała pewnie lepszy smak ;)
OdpowiedzUsuńbedzie miala boski smak ;) nam naprawde smakowalo!
UsuńAle komplement dostał burak! Cieszę się, że smakuje, ja też uwielbiam ten gulasz :)
OdpowiedzUsuń