sobota, 2 lutego 2013

Kakao na zimno i bez mleka.


Trochę rzadko bywam w domu ostatnimi czasy, więc narobiło się trochę zaległości. Zapewne jeszcze się ich trochę narobi, bo ostatnio wzięłam na siebie nowe obowiązki i będę musiała im poświęcić większość swojego czasu, żeby to wszystko miało jakiś sens. Nie będzie bezboleśnie i nie będzie "mimochodem", choć do końca wierzyłam, że może jednak się uda ;)


W zeszłym tygodniu został mi polecony pewien film, 'Forks over Knives', czyli 'Widelce zamiast noży'. Obejrzałam go z zaciekawieniem, chociaż jednak bez większego zdziwienia. Tych, którzy widzieli wcześniej 'The Gerson Miracle' (link w tym poście) albo zetknęli się z terapią Gersona, film ten nie zszokuje. Gerson kilkadziesiąt lat wcześniej doszedł do podobnych wniosków, i spotkał się z podobnym przyjęciem... Rak jest uleczalny i należy mówić o tym głośno. Co więcej, zarówno rakowi jak i całej masie chorób cywilizacyjnych można zapobiegać.
Film znalazłam tutaj, niestety bez polskich napisów. A wiecej informacji jak również ciekawych przepisów znajdziecie na stronie www.forksoverknives.com. Nas też to dotyczy, Polacy są obecnie najszybciej tyjącym narodem w Europie. Ponoć nawet tyjemy szybciej niż Amerykanie...

Sama jeszcze jadam produkty pochodzenia zwierzęcego, ale coraz bardziej mi się odechciewa. Tym bardziej, że bezmleczne 'kakałko' jest naprawdę pyszne!



Bezmleczne kakao orzechowe na zimno

1 szklanka orzechów włoskich namoczona na noc
700ml wody
2-4 daktyle
1 łyżka sezamu
1 łyżka kruszonych ziaren kakaowca
1 łyżeczka prawdziwego kakao (np. Valrhona lub jakieś surowe)
2 kostki gorzkiej czekolady (ewentualnie)
pół łyżeczki karobu (ewentualnie)

Świeżo wyłupane orzechy włoskie zalać ok. 3 szklankami wody na noc.
Następnego dnia przecedzić i przepłukać, przełożyć do blendera (może być stojący lub ręczny).
Zalać wodą i zblendować wszystkie kawałki orzechów. Przecedzić przez jedną warstwę tetry ('mleko' będzie bardziej gęste, tego co zostało nie wyrzucać, w następnym wpisie będzie o tym, jak można taką pulpę sprytnie wykorzystać). Do mleka dodać daktyle, sezam, kawałki kakaowca (lub rozbić je wcześniej w moździerzu, mój blender ich nie chwytał) i kakao lub czekoladę. Albo karob. Zblendować i rozlać do szklanek. Pić z uśmiechem na twarzy.

I naprawdę polecam spróbowanie produkcji własnego mleka roślinnego, to naprawdę łatwe i dużo zdrowsze niż mleko z kartonów. Dla zachęty wklejam filmik Sary B. z My New Roots. Sarah filmiki zrobiła tylko dwa, (pierwszy o gotowaniu komosy już Wam pokazywałam), ale oba wyszły jej cudownie.



5 komentarzy:

  1. Nie wpadłabym na coś takiego! Mimo, że jakoś nie wyobrażam sobie kakao bez mleka, na takie bym się skusiła :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nazwę zawsze można zmienić, na przykład na 'napój orzechowy z kakaowcem', wtedy będzie mniej 'kontrowersyjnie' ;) skuś się bo warto :)

      Usuń
  2. Ja za to ostatnio widziałam taki film http://vimeo.com/18732737 Fat Sick And Nearly Dead. Gorąco polecam! Poraził mnie z dwóch powodów- podejścia do diety Amerykanów oraz mocy jaką posiadają rośliny. I tak jak piszesz, sama coraz bardziej stronię od produktów pochodzenia zwierzęcego. Mleka krowiego już w ogóle nie używam. Nie sprawdzam co prawda chorobliwie opakowań doszukując się w składzie mleka, ale w swojej kuchni go nie używam i jest to dla mnie triumf. Ulegam jedynie serom, ale na szczęście sporadycznie. Z resztą jak sam ten film pokazuje, rośliny mają tak uzdrawiającą moc, że nie trzeba nic więcej.

    OdpowiedzUsuń
  3. jak tylko znajdę ten film online, to z ciekawością go obejrzę. mnie jeszcze została odrobina Maminego sera i ten skończę ze smakiem, ale ten sklepowy wcale na mnie nie działa.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciekawie musi smakować takie bezmleczne kakao :)
    Ja sobie bez nie wyobrażam życia bez mleka i serów...

    OdpowiedzUsuń

Gâteau Marcel

W grudniu zapowiadałam przepis na ten czekoladowy cud, ale w grudniu mi to nie wyszło. Grudzień w ogóle był raczej do niczego. Kończeni...